Słońce świeciło nam w auta i namioty od wczesnych godzin porannych. Przez to praktycznie o świcie zaczynamy dzień, a krajobrazy zapowiadają się magiczne.

      Plan na dzisiaj to dalszy przejazd po klifach, odwiedzenie takich miejsc jak Eupatoria. Nocleg planujemy w wąwozie pod skalnym miastem Czufut-Kale niedaleko Bachczysaraju.

Nasz obóz na łące na wzgórzu

fot. Asia i Tomek

Dokumentacja obozowa

      Obozowicze powoli budzą się do życia w poszukiwaniu kawy i czegoś do jedzenia.

Budzikom śmierć

U nas na śniadaniem m.in. arbuz

Nikomu się nie spieszy, tutaj krótkie rozmowy z kawą przy atlasie Krymu

      Były też niedalekie wycieczki przyrodniczo-krajoznawcze.

Taka ścieżka prowadziła przez całą długość klifów

Monika po drugiej stronie scieżki

Wyprawa na robienie panoramek

Polowanie na cykady

Jeden z owadów zasiadł na białej koszulce Karola

      Po śniadaniu pakujemy się i w drogę, bo widoki w pełnym słońcu i blasku czekają za każdym zakrętem.

Ekspresowe pakownie

      Zaledwie kilka minut jazdy od obozu zatrzymujemy się przy błękitnej lagunie. Za opis morza w tym miejscu niech znowu posłuży fragment "Sonetów krymskich".


A.Mickiewicz - Sonety Krymskie, fragm. "Cisza morska"

fot. Asia i Tomek

Kilka sekund z przejazdu drogą nad klifami

fot. Asia i Tomek

Parkujemy

Taką mieliśmy panoramę z klifu przy drodze (te konstrukcje na morzu, to miejsca noclegowe)

Na wzgórzu na trzecim planie mieliśmy nocleg

      Spędzamy w tym miejscu dłuższą chwilę robiąc m.in. pierwszą fotografię grupową.

Roman, Monika, ja i Kacper - pełny skład załogi

fot. Asia i Tomek

Miłosz otrzymuje misję nadwornego fotografa

Krym 2011 Adveture-Team

      Ruszamy dalej, przejazd tą trasą nie sprawiał większych problemów. Zdarzało się kilka stromych podjazdów i zjazdów jednak w każdym miejscu dało się spotkać zwykłą ładę, która pokonywała tą trasę.

fot. Asia i Tomek

Jeden z podjazdów

Mijamy kilka zatoczek obleganych przez większe skupiska ludzi

Na skałach kąpiący/opalający się turyści

      W miejscach bardziej turystycznych trafialiśmy na ściany pamięci, gdzie ludzie układali z kamieni swoje imiona czy nazwy miast. Niestety nie starczyło czasu i zapału żebyśmy i my coś zostawili po sobie.

fot. Asia i Tomek

Brakuje tylko napisu POLSKA:)

      Nasz kolejny dłuższy postój ma miejsce przy ostrych skałach porośniętych trawami tuż pod naszymi kołami.

fot. Asia i Tomek

Zatrzymujemy się i mija nas grupa turystów na rowerach

Kolejne wysokie klify

Droga prowadziła tuż nad urwiskiem

W sam raz żeby rozprostować nogi

Nasza drobna wspólna fotka

      Kolejny raz ruszamy nie na długo siedząc w autach. Prowadzimy kilkanaście minut by znowu zatrzymać się na zdjęcia.

Upał daje się we znaki w południe jest ponad 30 stopni

Zachowujemy odstęp żeby kurz mógł się rozwiać

      Za następną górką znowu piękne pejzaże.

Klify porośnięte rdzawoczerwonymi kępami traw

Do tego wszystkiego krystalicznie czysta woda

W oddali wrak statku

Prawie jak scena z Tytanica

Ruszamy dalej wśród kurzu i traw

      W końcu docieramy do końca zatoki, gdzie wyciągamy naszą tajną broń, a mianowicie ponton...

Woda przejrzysta, ale bardzo zimna, jak w Bałtyku

      Tutaj dłuższa chwila czasu wolnego na opalanie.

Monika studiuje mapę na skałach

Kacper zabrał się za pompowanie pontonu

Ja postanowiłem zamoczyć nogi i z tego miejsca nagrać poniższy film

Film dostępny w HD

Fale nad zatoką

      Poniżej krótka pontonowa przejażdżka.

Odbicie od brzegu

Fale roztrzaskiwały się o skały

Kacpra i Monikę poniosła fantazja i odpłynęli dość daleko

      Krótka przerwa zregenerowała siły i nastała chwila wyruszania w dalszą drogę. Tym razem kierujemy się prosto na południe na drugą cześć brzegu.

Monika woła do auta

Ponton ląduje na dachu i nie spuszczamy powietrza

      Przejazd trwa kilkanaście minut, w tym czasie mijamy stada koni i zaraz na południowym brzegu zatrzymujemy się by podziwiać widoki.

Konie wolno pasące się na stepach

Klacz z małym, który podniósł głowę na widok przejeżdżających aut

Na drugim brzegu kolejne malownicze pejzaże

Droga prowadzi nas ciągle nad takimi klifami

Można było stanąć na skale i podziwiać widok

Na dole grupa nurków szykowała się do zejścia pod wodę

      Po przejechaniu kilkuset metrów klif zmieniał się w łuk skalny. Jest to miejsce o nazwie Wielki Atlesh, które dodatkowo zdobi drewniana cerkiew.

Zabieram autostopowiczów i w drogę

Naszym oczom ukazuje się widok łuku skalnego

      Miejsce można odwiedzić za drobną opłatą, są toalety, restauracja, cerkiew niestety zamknięta. Jest zejście do morza, gdzie pod łukiem mieści się mały porcik z motorówkami wyjeżdżającymi z turystami na wycieczki wzdłuż klifów.

Przy zejściu można podziwiać rybaków przy pracy z sieciami

fot. Asia i Tomek

Od razu kierujemy się na dół pod skalne przejście

fot. Asia i Tomek

Na dole trochę gimnastyki i skakania po skałach

      Po przeciwnej stronie od łuku można zwiedzić dużą wnękę z małym przejściem na górną część skały.

      Miejsce było bardzo oblegane przez wygrzewających się na słońcu lokalnych turystów. Zdecydowanie nie to czego szukamy.

fot. Asia i Tomek

Rzut oka na wnękę

Dużo ludzi rozsianych po skałach

Spędzamy tutaj kilka minut i wracamy do aut

      Z tego miejsca udajemy się dalej wzdłuż brzegu. Szukamy odpowiednich warunków na obiad. Udaje nam się popołudniu dotrzeć na mało zaludnioną plażę i zjechać pod sam piasek.

Tak ta lagunka pasuje nam doskonale

Panorama tego wyjątkowego miejsca

Obiad i opalanie - to połączenie idealne

Cykadzie też nieco się dostało ze stołu

      Było też sporo czasu na popływanie w pontonie i przyglądanie się morskiemu życiu.

Kacper wyrusza na rejs

Zadanie na spostrzegawczość - znajdź meduzę

Tutaj duży okaz

Błękit na morzu z góry oznaczał płyciznę, rzeczywiście kilkaset metrów płytkiej wody

Koniec pływania, trzeba się zbierać

      Popołudniem kierujemy się do Eupatorii. Jest to duży ośrodek turystyczno-uzdrowiskowy. O jego atrakcyjności decydują m.in. jedne z nielicznych na Krymie plaże piaszczyste oraz największa na półwyspie ilość słonecznych dni w sezonie.

      Tutaj tankujemy auta i odwiedzamy miejski bazar w poszukiwaniu kolejnej porcji warzyw i owoców.

Jak można zauważyć przeciętna cena za kilo pomidorów, papryki czy ziemniaków to 3 hrywny, czyli jakieś 1,20zł

Kilka kilo owoców i jak wszystkim poprawiają się humory

      W Eupatorii mamy w planach zobaczyć jedyne dwa najbardziej znane zabytki, są nimi Meczet Piątkowy (zwany też Dżuma-Dżami) oraz Sobór św. Mikołaja Cudotwórcy. Oba obiekty leżą niedaleko od siebie.

      Zwiedzanie zaczynamy od soboru, który został wybudowany w 1898r. na cześć oswobodzenia miasta z pod panowania Turków w czasie wojny krymskiej.

Wejście do świątyni

Jest to niewielka budowla na planie koła z łukowatymi kapliczkami

Sklepienie pod kopułą

Turystom towarzyszą również siostry zakonne dbając o ład i porządek

Wspólne zdjęcie przed wejściem

      Od soboru w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów znajduje się meczet Piątkowy. Budowla wzorowana była na konstantynopolskiej Hagii Sophii i znajduje się w dzielnicy starego miasta.

      Budowę rozpoczęto w 1552r. i ukończono 12 lat później, wzniesienie meczetu powierzono jednemu z największych architektów XVIw. Hoca Mimar'owi Sinana.

Deptak prowadzi wśród drobnych straganów pod bramy meczetu

Naszym oczom ukazują się wieżyczki minaretów

fot. Gosia i Karol

Meczet prawie w całej okazałości

fot. Asia i Tomek

Od trzech stron, zachodniej, północnej i południowej znajduje się łącznie 11 mniejszych kopuł

      Przy bramie meczetu znajduje się mała wypożyczalnia strojów muzułmańskich i można zrobić sobie zdjęcie z meczetem w tle. My nie wchodzimy do środka, bo trwały modlitwy.

Tutaj dzieci przebrane do zdjęcia

      Z tego miejsca ruszamy już o zmroku na południe w kierunku Czufut-Kale. Pod meczetem okazuje się, że auto Karola nie kręci rozrusznikiem. Diagnoza pada na zużyty akumulator i trzeba Karola wspomóc kablami rozruchowymi.

      Na obrzeżach miasta zatrzymujemy się jeszcze w myjni, a Karol nawiązuje kontakt ze sklepem motoryzacyjnym, negocjując zakup nowego akumulatora na dalszą część wyprawy.

Elenka tłumaczy w czym tkwi problem

      Po krótkiej rozmowie krymscy nowo poznani przyjaciele mają godnego następcę akumulatora Karola. Kwota do zapłaty wyszła w przeliczeniu nawet taniej niż w Polsce.

Wymiana idzie pełną parą

Sympatyczny kot był maskotką sklepu, bardzo upodobał sobie stosy opon, w których chował się z ochotą

Nowy akumulator jest już na swoim miejscu

      Przed dalszą drogą skorzystaliśmy z usług pobliskiego baru i zamówiliśmy tradycyjne tatarskie pierogi, czyli Czeburieki, nadziewane baraniną bądź serem.

Wnętrze pobliskiego baru

      Posileni udaliśmy się pod osłoną nocy pod Czufut-Kale i rozbijaliśmy się około północy, rozgrzewając się w kółku odpowiednim napojem wyskokowym.

Copyright © ukraina.ladra.pl 2011, Designed by Ladra WebStudio

Strona jest częścią serwisu www.wyprawy.ladra.pl