Poranek w wąwozie przy Czufut-Kale, kładąc
się spać nie mieliśmy pojęcia jakie widoki zastaniemy nad ranem.
Nasze plany po śniadaniu, to oczywiście wycieczka
do skalnego miasta oraz odwiedzenie Monastyru Uspiańskiego w pobliżu. Potem offroadowy przejazd pod jaskinię Marmurową.
Panorama obozu w wąwozie
Śniadanko
Powolne składanie namiotów
Znajdujemy się już w paśmie Gór Krymskich, cechą charakteryczną ich
wewnętrznej części są izolowane ostańce, którym między innymi jest Czufut-Kale. Powstały one na skutek "pocięcia" przez liczne rzeki, które tworzą ów głębokie kaniony.
Nad nami górują porozcinane pasma skał
Ruszamy w drogę
Zjeżdżamy do miasteczka, gdzie szukamy informacji jak dostać się
do skalnego miasta. Szybko spotykamy Ukraińca mówiącego po polsku, który za opłatą pokaże nam malowniczą drogę przez góry z punktami widokowymi.
fot. Asia i Tomek
Miasteczko położone jest dosłownie między blokami skalnymi
fot. Asia i Tomek
W tym miejscu odjeżdżają uazy z wycieczkami na górę, tutaj znajdujemy naszego przewodnika
Ruszamy w kierunku skalnego miasta. Droga początkowo prowadzi
asfaltem by szybko zmienić się w leśne dukty prowadzące pod górę.
fot. Gosia i Karol
Widoki zza okna
Nasz pierwszy postój przy punkcie widokowym i krajobraz nas
po prostu zmiażdżył. A tak drogę nad Czufut Kale opisują Sonety Krymskie:
A.Mickiewicz - Sonety Krymskie, fragm. "Droga nad przepaścią w Czufut-Kale"
Parkujemy i idziemy rzucić okiem
Na zboczu tej skały słychać tylko słowa zachwytu
Nie mogłem się powstrzymać od małego skoku w bok
Panorama prosto ze zbocza
Monika i Kacper
Kolejny piękny widok kilkadziesiąt metrów dalej
Przejazd na górę trwa kilkanaście minut. Docieramy
do bram skalnego miasta.
Parkujemy nad samą przepaścią
Jak to mówi Miłosz - bliźniacy, tylko jacyś tacy niepodobni
Panorama na wąwóz
Kacper Zdobywca
Dopiero z góry skał widać, gdzie spaliśmy tej nocy. Na zdjęciu
poniżej w centralnym punkcie mamy oświetloną słońcem polankę z małym białym kamieniem. Dokładnie w tym miejscu mieliśmy biwak.
Turyści z góry mieli nas jak na widelcu
Całe miasto położone jest na ostańcu, czyli samodzielnej skale
otoczonej wąwozami. Jedynie od wschodu znajdował się mur i brama wjazdowa do miasta.
Idziemy z przewodnikiem pod mury posłuchać kilku opowieści
Po chwili naszym oczom ukazują się wrota południowe, czyli główne wejście do miasta
Wejście zbudowane było z dwuskrzydłowej bramy żelaznej, ryglowanej.
Niestety liczne fortyfikacje nie zachowały się do naszych czasów.
Nad wejściem widnieje mała płaskorzeźba wykonana z bardzo
szlachetnego i rzadkiego gatunku marmuru wydobywanego gdzieś na Bliskim Wschodzie.
Wejście za drobną opłatą i brama stoi dla nas otworem
Czufut-Kale to osada z bardzo bogatą historią, początki
sięgają VI w n.e. Początkowo była to najprawdopodobniej graniczna strażnica imperium bizantyjskiego.
Tego dnia było mało turystów, więc nikt nam kadrów nie zajmował
Część zabudowań została odtworzona przez Amerykanów, którzy kilka lat temu kręcili tu film
Przez całą długość miasta prowadzi główna ulica z charakterystycznymi
wyżłobieniami po kołach wozów. Można dokładnie zaobserwować jak kiedyś budowano wozy, które były bardziej wąskie od dzisiejszych.
Podążamy główną ulicą
Zbliżenie w koleiny
W wolnym tłumaczeniu nazwę Czufut-Kale tłumaczy się jako Żydowska
Twierdza (Czufut oznacza Żyd, kale - twierdza). Zachowały się również inne nazwy takie jak Kyrk Er, Kyrk Or czy też Dżuft-Kale.
Odwrót w stronę bramy
Pierwszym miejsce odwiedzonym na trasie głównej ulicy jest
zespół budynków składający się na rezydencję ważniejszych mieszkańców.
Zza rogu wyłaniają się dobrze zachowane obiekty
Wchodzimy do środka
Na niewielkim dziedzińcu można podziwiać pawilon, duże łoże na
świeżym powietrzu oraz wnętrza tradycyjnej karaimskiej restauracji z lokalną kuchnią i małą wystawą pamiątek.
Pawilon, miejsce wypoczynku, spożywania posiłków i rozmów
Zielarstwo to też mocna dziedzina Karaimów
Jakże miłe miejsce na wypoczynek
U tutejszej kucharki zamawiamy pierożki Czeburieki
i udajemy się na dalsze zwiedzanie. Przygotowanie pierogów potrwa około pół godziny.
Wnętrze restauracji prowadzonej w tych zabudowaniach
Ruszamy dalej główną ulicą w kierunku wrót wschodnich tzw. Orta-Kapu, otwierającego drugą część miasta
Łuk stanowił kiedyś częścią fortyfikacji
Większa część Karaimów w XIX w. stopniowo przenosi się do innych miast, pozostali zaś wymierają,
tak że na przełomie XIX/XX w. miasto było już niezamieszkane.
Na każdym kroku mieliśmy garść informacji o tym miejscu
Bardzo dużo jaszczurek błąkało się po kamieniach
Zbliżamy się do kolejnej rezydencji, z którą od drugiej
strony muru łączył się z kenesą, czyli niegdysiejszą świątynią karaimską.
Gromadzimy się żeby znowu posłuchać przewodnika
Panorama na skalne domostwa, do których zmierzamy
Krótkie przejście na drugą część muru pod kenesę. Nazwa ta
(używana zamiennie ze słowem kienesa) pochodzi od arabskiego słowa kanisa oznaczającego nie muzułmański dom modłów.
Chowamy się w każdym kawałku cienia podczas opowieści przewodnika
Niepozorny budynek stanowił miejsce kultu
Na kamiennych ławach zasiadali wierni
Na chwilę obecną na świecie zachował się
w sumie 5 czynnych kenes, a jeszcze do 1989roku we Wrocławia funkcjonowała jedyna w powojennej Polsce kienesa.
Niestety nie można było zwiedzać wnętrz
Następnie przechodzimy w rejon, który
skupiał domy mieszkańców miasta.
Domostwa w całości wykute w miękkiej skale,
posiadające okna, drzwi, kuchnie, spiżarnie, często kilku kondygnacyjne.
Widać część umocnień i fortyfikacji
Zaczęła się wycieczka po skalnych pomieszczeniach
Ścieżek zwiedzania było mnóstwo
Jedno z wnętrz i przy okazji świetna kryjówka przed słońcem
Kacper i Monika gdzieś na wyższych kondygnacjach
Tutaj ewidentnie stajnia z korytem i żłobami
Czasami trzeba się była nagimnastykować, ale chyba wchodziłem oknem
Mieszkańcy mieli piękne widoki na pobliskie kaniony
Próba w sypialni, ale bez skór było strasznie niewygodnie
Przechodzimy do ostatniego punktu programu,
czyli Mauzoleum Dżanike-Chanym, córki chana Tochtamysza.
Legenda głosi, że podczas długich tygodni oblężenia
zabrakło w mieście wody, bo jedyne źródełko zostało zasypane przez działania ciężkich maszyn oblężniczych. Szczelina studzienki była tak mała, że
jedynie córka chana (dziewczyna zgrabna, młoda i piękna) mogła się przez nią przecisnąć. Ona sama postanowiła ratować swoich ludzi i odgruzować
studzienkę. Jednak wycieńczająca praca sprawiła, że choć woda popłynęła, to Dżanike nie miała już siły wyjść na powierzchnię i tam zmarła.
Mauzoleum jest obecnie małą kapliczką
Nieopodal dawnego źródełka i zaraz przy kaplicy
wyrosło dorodne drzewo. Jeśli przytuli się do niego odpowiednio mocno i pomyśli życzenie, spełni się ono w niedalekiej przyszłości.
Spełnianie życzeń działa jedynie na kobiety, więc
my tylko podpowiadaliśmy naszym pięknym połówkom.
Monika prosi o spełnienie życzenia
Opuszczamy to magiczne miejsce
Kierujemy się jeszcze na punkt widokowy i kompleks
pieczar przeznaczonych najprawdopodobniej na spiżarnie lub więzienie.
W oddali na półce skalnej widać nasze zaparkowane auta
Kacper przysiadł na krawędzi
To się nazywa okno na świat
No i chwila na medytację
Wracamy po nasze zamówione pierożki na
pierwszym dziedzińcu miasta.
Odpoczynek po takim zwiedzaniu jak najbardziej wskazany
Dostępny w HD
Wnętrza restauracji zarejestrowane na filmie
Czeburieki podano do stołu
Do popicia buzzy, taki musujący kwas chlebowy
Odkryliśmy po co są te łoża, oczywiście idealne na relaks po dobrym jedzeniu
Ruszamy na dół, nasz przewodnik podprowadza nas
na parking pod Monastyr Uspiański i poleca knajpę tatarską na obiad.
Panorama niedaleko parkingu
Monastyr położony jest niedaleko Czufut-Kale i również
został wydrążony w skale. Pełni rolę Klasztoru pod wezwaniem Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny.
Najprawdopodobniej klasztor zaczęto wykuwać w skałach pod koniec VIII w.
Niestety z chwilą przekroczenia pierwszego stopnia schodów nie można robić zdjęć
Klasztor jest jedną z ważniejszych atrakcji turystycznych Krymu.
W 1993r. został zwrócony Cerkwi prawosławnej i jest ważnym dla prawosławnych wiernych, miejscem pielgrzymowania.
Pod monastyrem bije również święte
źródełko.
Kubeczek na gzymsie wystarczy obmyć i użyć do zaczerpnięcia wody
Ruch przy źródełku jak w ulu
Ostatnia fotka i wracamy na dół do parkingu
Przed wyruszeniem w drogę korzystamy z rekomendacji
naszego przewodnika i udajemy się do pobliskiej knajpy na obiad.
Tradycyjna kuchnia Tatarów Krymskich to prawdziwe
bogactwo przepisów. Związane jest to ze znakomitymi warunkami klimatycznymi półwyspu bogatego w zróżnicowaną roślinność.
fot. Gosia i Karol
Podano do stołu
Różnorodność kuchni tatarskiej wynika również z faktu,
że w biegu historii Tatarzy stykali się z wieloma kulturami: grecką, turecką, ukraińską, kaukaską.
Jedną z podstawowych potraw jest płow, czyli ryż z
mięsem i warzywami, któremu smaku nadają dwie najważniejsze przyprawy owego dania: kurkuma i kardamon.
Na pierwszym planie właśnie płow
Najszerzej wśród Tatarów krymskich rozpowszechnione
są pierogi, nadziewane bądź to mięsem, ziemniakami, dynią, ryżem, serem, orzechami bądź innymi nadzieniami.
Tatarzy twierdzą, że gdy dziewczyna
potrafi robić ząbki na pierogach, wtedy może już wychodzić za mąż.
fot. Gosia i Karol
Przystawki na drugim stole i m.in. tatarskie kołduny
Na kuchnię tatarską składają się potrawy wysokokaloryczne
i proste w przygotowaniu. W menu możemy znaleźć również wiele zup gotowanych na rosole wołowym.
Mimo wysokiej temperatury zupkę trzeba było spróbować
Pstrąg po tatarsku
Jednym z bardziej znaczących odkryć tego
obiadu była lemoniada, którą raczyliśmy się już do końca wyjazdu, robiąc zapasy przy okazji każdych zakupów.
Szklaneczka skutecznie gasiła pragnienie
I jak tu się ruszyć po takim obiadzie
Po sytym obiadzie ruszamy na bezdroża w kierunku
jaskini marmurowej. Trasa w dużej mierze prowadziła przez las, z którego nasze auta wyniosły sporo nowych rys.
Szyk zwarty
Czufut Kale zostaje w oddali
Suche łąki powoli się kończą i zbliża się linia drzew
Wjeżdżamy w las i wydaje się jakby zapadł mrok
Kacper walczy z gałęzią
Wyjeżdżamy z lasu i zatrzymuje się na
pierwszej stacji żeby skontrolować ciśnienie w oponach.
Szybkie uzupełnienie powietrza
Przy okazji zdjęcia aktualne ceny paliw
Do jaskini marmurowej docieramy o zmroku. Udaje nam
się jednak załapać na ostatnie tego dnia wejście i to po przedłużonej trasie.
Czekamy grzecznie na przewodnika
Jaskinia marmurowa jest najczęściej odwiedzaną
pieczarą na Krymie. Położona jest na wysokości 918m n.p.m. a jej stała temperatura we wnętrzu wynosi 8 st. C.
Całkowita długość korytarzy wynosi 2050m z czego tylko
1000m jest udostępnione turystom.
Plan jaskini
Nasza trasa obejmowała Galerię Główną, Galerię Niską
oraz Tygrysi Chodnik.
Miejsce to jest bardzo bogate naciekowo, spotkamy
tutaj wszystkie formy i kształty, w których każdy zobaczy coś innego.
Panorama tuż po wejściu
Nacieki pod sam sufit
Skała "Gospodarz", przewodnik twierdził, że rysy twarzy przypominają odkrywcę tej jaskini
Jaskinia jest bardzo dobrze przygotowana
do zwiedzania i bajkowo oświetlona.
Przejście dłuższej trasy zajmuje około dwie
godziny. Zdjęcia pozostawiam bez komentarza, to trzeba po prostu zobaczyć.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Chatka z piernika
.
.
.
.
Z jaskini wychodzimy krótko przed północą, z
powodu później pory decydujemy się na nocleg w hotelu w miejscowości na dole góry. Podarowaliśmy sobie odrobinę luksusu.